O fabule rozpisywać się nie będę, bo zdołałam ją zaledwie liznąć, a jako że zbieram wszelkie gry spod szyldu Megami Tensei, czekam na ten piękny kwietniowy dzień, kiedy listonosz zapuka o mych drzwi przynosząc świeżutką europejską wersję Devil Survivor 2.
Przybliżając: Po raz kolejny historia kręci się wokół tokijskiego licealisty, który po wejściu na pewną stronę widzi filmik ze swoją śmiercią, żeby temu - swej śmierci - zapobiec staje się jednym z trzynastu władców demonów. W dodatku w każdą niedzielę tajemnicza obca rasa znana jako Septentrion atakuje Japonię, a przeciwstawić się im mogą jednie ów władcy. Fabuła iście post-apokaliptyczna czyli to, co Shiniątka lubią najbardziej, a związku z pierwszą częścią jako tako nie ma. Od siebie dodam, że plot w poprzedniku bardziej mi się podoba, a sama obca rasa kojarzy mi się nieco z Aniołami z Neon Genesis Evangelion.
Mam nadzieję, że adaptacje zrobią w miarę sensownie i nie uczynią z niej durniej opowiastki, bo dobre anime na podstawie gry video da się zrobić, a najlepszym przykładem jest tu Sengoku Basara.
Mam nadzieję, że adaptacje zrobią w miarę sensownie i nie uczynią z niej durniej opowiastki, bo dobre anime na podstawie gry video da się zrobić, a najlepszym przykładem jest tu Sengoku Basara.
A przechodząc do sedna sprawy, chcę tu trochę po marudzić to o kresce, to o głosach. Dodam, że żeby powiększyć zdjęcia trzeba na nie kliknąć, o taka wyższa technologia.